Przejdź do głównej zawartości

PRACA Z OSOBAMI STOSUJĄCYMI PRZEMOC W RODZINIE W WARUNKACH WIĘZIENNYCH



PRACA Z OSOBAMI STOSUJĄCYMI PRZEMOC W RODZINIE W WARUNKACH WIĘZIENNYCH
Budynki więzienia robią wrażenie, umiejscowione zazwyczaj gdzieś na peryferiach miast, w architektonicznym odosobnieniu odstraszają swym wyglądem tych, co pozostają z tej lepszej strony. Wejście do budynku to również przeprawa, kontrola dokumentów, toreb z materiałami szkoleniowymi oraz kieszeni. Telefony komórkowe, dowody osobiste zostają na bramie, czyli miejscu łączącym nasz świat z innym, zamkniętym, obcym. Szczęk zamków, odgłos otwieranych krat rozpoczyna moją pracę z osobami stosującymi przemoc w rodzinie, osadzonymi za wykroczenia dokonane na osobach najbliższych.
Trudny początek.
Program korekcyjno – edukacyjny dla sprawców nadużyć w rodzinie zwykle dla pozostałych nieuczestniczących w programie więźniów przebiega pod inną zakamuflowaną nazwą. Dobrze, aby inni nie wiedzieli, że na zajęcia sprowadzani są tzw. damscy bokserzy – dla takich za kratami nie ma litości. Sami uczestnicy programu, na pierwszym spotkaniu twierdzą zwykle, że to jakaś pomyłka Ja tu siedzę za nie spłacanie kredytu, albo Żona mnie tu wsadziła, do dzisiaj nie wiem, o co tej babie chodzi. Teściowa złośliwa była to tu jestem. Koleżaneczki przychodziły do żony i ją tak zbuntowały, że się tu znalazłem. To charakterystyczne wypowiedzi, które są równocześnie bardzo cenną informacją dla osób prowadzących zajęcia. Świadczy to, pomijając oczywiście męski honor i chęć ukrycia prawdziwych powodów, o tym, że osadzeni obarczają odpowiedzialnością (mniej lub bardziej świadomie) za popełnione czyny, osoby, które doznawały przemocy z ich strony.  Dla osób prowadzących program pierwsze dwa spotkania, to z mojej perspektywy klucz do sukcesu w pracy z uczestnikami i przebiegu dalszej części programu. Do zajęć, każdy z jego uczestników ma przystąpić dobrowolnie z przekonaniem, że to, co działo się w jego życiu wcześniej oraz sytuacja, w której znajduje się obecnie jest wynikiem jego postępowania To ja maluję swoje życie. Do programu mogą przystąpić, ci więźniowie, którzy przyznają, że zachowania, które przejawiali w swoich rodzinach było zachowaniem przemocowym (Załącznik II do Krajowego Programu Przeciwdziałania Przemocy). Oczywiście, nie nazywają tego dosłownie Biłem żonę, dzieci, matkę, ale mówią no tak, ja również nie byłem w porządku. Z darmo tu nikogo nie wsadzają. No, może wina leży po mojej stronie. Nie ukrywam, że padają również pytania, Co ja z tego będę miał? Czy wystawiamy zaświadczenia przed wokandą, Czy wystawiamy opinię do przepustki? Itd., bo oczywiście i te czynniki motywują do uczestnictwa w projekcie.
Pozytywne nastawienie, czyli budowanie relacji.
„(...) Poprzysiągłem sobie, że będę używał wszelkich posiadanych zdolności, aby czynić dobro i przeciwdziałać złu, wspierać to, co w ludziach najlepsze, pracować w celu uwolnienia ich z więzień, które sobie sami stworzyli, oraz w celu zwalczania systemów, które niszczą nadzieje na ludzkie szczęście i sprawiedliwość.”[1]
Kiedy wracam pamięcią do pierwszej grupy uczestników programu, (o Nich nie da się zapomnieć J) i przypomnę sobie swoje odczucia i przekonania dotyczące tych Panów napływają negatywne wspomnienia dotyczące mojej pracy wówczas. To, co było w mojej głowie, po pierwsze zupełnie mijało się z rzeczywistością, po drugie niewątpliwie zaburzało pracę w grupie. Gdzieś w środku, czułam, że jest coś nie tak, a brak superwizji mojej pracy, tylko pogłębiał ten negatywny stan. Całe szczęście, że koleżanka, z którą prowadziłam zajęcia mgr Izabela Bulska, o której w tym artykule nie sposób nie wspomnieć, była doświadczonym i doskonalącym się w swym zawodzie psychologiem. Podróże z więzienia przebiegały nam na długich rozmowach o uczestnikach, ich zachowaniach i ewentualnych zmianach, jakie należy wprowadzić do programu. Rozmowy oraz modyfikacje, które stopniowo wprowadzałyśmy do naszej pracy zaowocowały, w jakości relacji między nami, a naszymi uczestnikami. Wcześniej toczyły się na poziomach MY jesteśmy ok. – Wy nie jesteście ok., uczestnicy siedzieli w ławkach, mało się odzywali, dzielnie słuchali dwóch wymądrzających się godzinami Pań. Jeśli dobrze przyjrzymy się temu układowi to z łatwością zauważymy, że jest to postawa dominująca i aż wstyd się przyznać, ale AGRESYWNA. Paradoksalnie, układ, który modelowałyśmy na zajęciach dotyczących przeciwdziałania przemocy, daleko od niej samej nie odbiegał. Trochę czasu upłynęło, aby doświadczenia oraz głęboka praca nad sobą, szkoła trenerska i doświadczenie wypływające z zajęć zaowocowało zmianą przekonań i postawą My – jesteśmy ok. – Wy jesteście ok. Zmiana przyniosła niebywałe efekty, siadaliśmy w kręgu, dyskutowaliśmy, wprowadzaliśmy ćwiczenia, odgrywaliśmy scenki, uczestnicy chętnie rozwiązywali prace domowe. Pojawił się śmiech, ale i łzy. Uczestnicy dzielili się z nami swoimi historiami, bez których trudno by było osiągać zamierzone efekty. Zajęcia dawały pozytywną energię do działania, zarówno nam prowadzącym, jak i uczestnikom. Panowie na zakończenie programu przekazywali nam w ankietach informacje, które nie rzadko zaskakiwały swoją treścią: Przypomnienie, co to jest rodzina, częściej przebywać z nią. Zmiana swojego wizerunku, oraz leczenie się z picia alkoholu. Jak napisał jeden z osadzonych w ZK Herby, Uzyskane informacje podczas programu są bardzo pomocne dla ludzi z różnym doświadczeniem życiowym, ponieważ można się dowiedzieć, jakie błędy się popełnia w „życiu w złości pisze kolejny uczestnik z tego zakładu. Ten program jest dobrym programem, zdobyłem wiedzę i umiejętności, o których wcześniej nie miałem pojęcia, a co mi się przyda w dalszym życiu. No i Panie, które prowadzą tę edukację pozwoliły inaczej spojrzeć na kobiety – okazało się, że z kobietami można się dogadać.*
Płeć przemocy
Przemoc nie jest zarezerwowana tylko dla mężczyzn, choć statystyki dla Panów są bezlitosne (na 8 osób doznających przemocy 1 osoba to mężczyzna). W moim przekonaniu wynika to z faktu, że Panowie nie zgłaszają aktów przemocy ze strony swoich partnerek, na co ma wpływ wiele czynników, a jednym z najważniejszych jest wstyd. Przemoc kobieca jest inna, bardziej wyrafinowana, częściej psychiczna niż fizyczna. Kobieca przemoc, to przemoc kuchenna, oblewanie wrzątkiem, rzucanie zastawą stołową, wylewanie obiadu na głowę.
Pierwsze programy korekcyjno – edukacyjne prowadzone w naszym kraju to edukacja kierowana tylko i wyłącznie do mężczyzn. Obserwując życie społeczne oraz rozmowy przeprowadzone z panami podczas pierwszych edycji programu i nieukrywane z ich stron pretensje, że dlaczego tylko facetów obejmujecie programem, babkom również by się przydało, skłoniło mnie do podjęcia działań i przeanalizowaniu statystyk więziennych, ile kobiet jest osadzonych z artykułów dotyczących przestępstw przeciwko rodzinie (207 – 211 kk.). Kiedy zajrzałam do krajowych zestawień więziennych i przeglądałam kolejne lata, okazało się, że kobiety osadzone z artykułów kwalifikujących do przystąpienia do programu są, a ich liczba z roku na rok rośnie. W tym czasie, zrodził się pomysł, aby programem dla sprawców nadużyć w rodzinie objąć również kobiety. Wystarczyło przekonać dyrekcję najbliższego ZK dla kobiet w Lublińcu oraz kierownictwo Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Częstochowie, który w owym czasie sprawował opiekę merytoryczna nad prowadzonymi działaniami. Po krótkim czasie przywitałyśmy pierwsze uczestniczki programu korekcyjno – edukacyjnego kierowanego do kobiet.
Spotkania z Paniami znacznie różniły się od spotkań z płcią męską. Panie bez słowa sprzeciwu deklarowały udział w programie, chętniej podejmowały poruszane tematy. Ich motywy działania przemocowego wobec swoich partnerów były często odwetem za wyrządzane im krzywdy – z ofiary stawały się sprawcami i niestety wiele z tych historii skończyło się tragicznie, a mianowicie zamordowały swoich oprawców. Jak słucham tych opowieści w głowie rodził mi się obraz lwicy, która broni przed złem swoje dzieci. Tą grupę Pań przystępujących do programu z jednej strony charakteryzował brak wiary we własne możliwości, niska samoocena, a z drugiej postawa Wszystko, albo nic. Choć zapewne działając w afekcie trudno o zdrowy rozsądek i kontrolę emocji. Uczestniczki te, na zajęciach przyznawały, że przemocowo rozwiązały swój problem. Żadna z nich jednak nie nazwała rzeczy po imieniu. Przypominam sobie taką sytuację, kiedy to przed Nowym Rokiem 2010 pojechałam do Zakładu zrobić dla Pań warsztat dotyczący wyznaczania celów życiowych.  I pamiętam rozmowę dwóch Pań, które odbywały wyrok za pobicie (męża) ze skutkiem śmiertelnym. Zadałam z ciekawości pytanie: Ile karpia zjada się w Zakładzie na wigilię? Sporo kilogramów, ale niech Pani nie myśli sobie, że my te karpie zabijamy. Powiedziała jedna z Pań My nie jesteśmy morderczyniami. Podkreśliła druga. Myślę sobie, że użycie słowa morderczyni, nic by nie zmieniło, (choć zapewne psychoterapeuta miałby inne zdanie na ten temat J), a jego wyparcie pozwalało tym kobietom przetrwać w zamknięciu i pracować nad zmianą w warunkach izolacji, podejmować działania, które w przyszłości miały dać owoce, bo przecież na zewnątrz czekała rodzina, przyjaciele, znajomi. I to dawało największego energetycznego kopniaka. W ich przypadku największe korzyści przynosiła praca na zasobach i to się sprawdzało.       
Inna grupa kobiet, to te Panie (często bardzo młode), które nadużywały alkoholu. Podczas upojenia znęcały się nad swoimi najbliższymi, głównie starszymi już rodzicami. Program korekcyjno – edukacyjny był dla nich dopełnieniem terapii uzależnień, którą przebyły wcześniej lub były w trakcie jej zakończenia.
Spotkania w więzieniu żeńskim, było w moim odczuciu bardziej emocjonalnie i refleksyjnie. Bardzo dużo się działo.  Z wypowiedzi uczestniczek wynikało, że lubią przychodzić na zajęcia. Takie czujemy się tu coś warte. Choć, uważam, że treści przekazywane w programie i przyznanie się do tego, że to ja jestem odpowiedzialna za swoje zachowania wcale nie były dla tych Pań łatwe. Pamiętam jak jedna z uczestniczek na zakończenie programu narysowała dla nas kolorowymi długopisami Feniksa –rysunek mówił sam za siebie. 
 Kalejdoskop przemocy
Z historii zasłyszanych podczas trwania projektu, można by było napasać książkę i niewątpliwie byłby to bestseller na skalę światową. Prawdziwe historie to doskonały materiał badawczy dla terapeutów, psychologów, wychowawców, nauczycieli. Dla osób prowadzących program niesamowite doświadczenie i wiedza oraz lekcja pokory wobec własnych słabości.
Kiedy słucha się takich opowieści, masz wrażenie, że to nie może być prawda lub, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Jednak mimo różnorodności przyjmują one model nakładających na siebie obrazów, co daje nam możliwości zapobiegania podobnym sytuacjom w przyszłości. Podłoże zachowań przemocowych ujęłabym w modelu:
W  ładza  ja tu rządzę
A   lkohol – biję, bo piję, piję, bo biję
L   ęk i strach – przed utratą bliskiej osoby
K   ontrola – jesteś moją własnością,  
A    fekt – nie widzę innego rozwiązania – likwiduję obiekt.
(Model W A L K A – opracowanie własne)
Życie i funkcjonowanie w tym modelu to nieustanna W A L K A. Walka ze słabościami, z emocjami, z innymi i całym Światem. Jeśli w odpowiednim momencie nie pojawi się ktoś, kto pomoże wybrać inną drogę i jeśli osoba stosująca przemoc nie zobaczy problemu to WALKA prowadzi do przegranej BITWY.  Odpowiednio skonstruowany i prowadzony program korekcyjno – edukacyjny daje szansę na wygraną.  Sami uczestnicy tak pisali o korzyściach z uczestnictwa w programie: […Ten program dużo mi pomógł i myślę, że jednak będzie inaczej. Chcę żyć lepiej, dużo mi to pomogło i zmieniło mnie to], [Myślę, że po wyjściu na wolność, będę trochę inaczej postępował w „niektórych, „ sprawach i nie popełnię tych samych błędów i innych też…], […na pewno zmienię moja postawę na przyszłość wobec rodziny, dużo mi dał ten program do przemyślenia nad sobą…]
Choć pojawiały się również takie stwierdzenia: Te zajęcia nie mają żadnego wpływu na moje zachowanie. Większy wpływ dla mnie będzie miała 4 letnia odsiadka.
Pamiętam również uczestnika, który odbywał karę pozbawienia wolności min. za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. W zajęciach uczestniczył, choć był bardziej z boku niż w. Przez sześć miesięcy nie mówił prawie nic. Jednak, jego zadania domowe i testy sprawdzające wiedzę z zajęć były wypełnione wzorowo. Widać było, że pracuje i często „mocuje” się sam ze sobą, choć nie werbalizuje swoich emocji.
Różnorodność reagowania na proponowane ćwiczenia oraz sposoby pracy z poszczególnymi uczestnikami wzbudziło we mnie przekonanie, że każda z osób uczestnicząca w programie bierze sobie z niego ile chce. Nie należy narzucać proponowanych treści, ani przekonywać do własnych racji, wtedy opór uczestników będzie malał, co przyniesie korzyści w zmianie postawy z agresywnej na asertywną, a tym samym pozytywne efekty w ich przyszłym życiu.
A co na to inni?
W zakładach, w których miałam przyjemność pracować spotkałam się z pozytywnym nastawieniem do nas, jako osób prowadzących i samego programu. Chętnie współpracę podejmowali wychowawcy i psycholodzy, ale również funkcjonariusze Służby Więziennej dopytywali, o czym zajęcia będą dzisiaj? Z jednej strony program to oczywiście możliwość wprowadzenia nowych form pracy z osadzonymi i brzydko mówiąc, (ale nie ukrywajmy taka jest rzeczywistość) wykazanie zajęć w statystykach zakładu. Z drugiej, możliwość podjęcia wspólnych działań i wymiana poglądów na temat poszczególnych osadzonych. Taka współpraca podnosiła skuteczność prowadzonych już na terenie zakładów zajęć o charakterze terapeutycznym i odwykowym. Połączone siły, przynosiły wszystkim spore korzyści. Wiele razy spotkałam się z pytaniem, czy programy korekcyjno – edukacyjne przynoszą pozytywne efekty społeczne? Niestety na to pytanie trudno jest odpowiedzieć.  Nikt nie posiada danych, czy osoby, które ukończyły program zostały ukarane ponownie za te same przewinienia, czy w ich życiu nie powtarzają się zachowania przemocowe i jak po wyjściu z zakładu radziły sobie w życiu rodzinnym. Ja głęboko wierzę, że ta praca ma sens, a przede wszystkim mam ogromną wiarę w ludzi, którzy uczestniczyli w programach. W ludzi, od których nauczyłam się więcej niż z najlepszych podręczników, co nadało inny bieg mojej zawodowej historii. Za co im wszystkim bardzo dziękuję.
Katarzyna Walioszczyk – Urbaniak
* Cytaty pochodzą z notatek i ankiet sporządzanych podczas prowadzonych programów. Wszystkie         wypowiedzi są anonimowe, ewentualna zbieżność wypowiedzi jest przypadkowa. Treści zaprezentowane                    w artykule mają służyć powszechnemu dobru. 





[1] Philip Zimbardo, Efekt Lucyfera. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa 2010 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

NASZE BUTTERFLY - ZESPÓŁ Z PASJĄ :-)

  Da­no ci czas i nie zmar­nuj go, żyjąc cudzym życiem. Nie daj się zwieść dog­ma­tom, co po­lega na życiu wed­le te­go, co wy­myśli­li in­ni. Niech w hałasie cudzych głosów nie za­tonie twój włas­ny głos. I co naj­ważniej­sze, miej od­wagę, by iść za głosem ser­ca i duszy. One ja­koś wiedzą, kim nap­rawdę chcesz się stać.  Steve Jobs   Nasze Butterfly to ludzie z ogromną PASJĄ I MISJĄ w tworzeniu nowych rozwiązań i pomysłów w różnych obszarach życia społecznego, zawodowego i osobistego. BUTTERFLY to firma w której pracuje się z PASJĄ, z pasją tworzenia i realizacji celów. Chcemy naszą energią zarażać innych i pokazywać na bazie własnych doświadczeń, że  marzenia się spełniają. Centrum Rozwoju powstało z połączenia w spółkę cywilną osób, które od wielu lat zajmują się pracą z grupami i klientami indywidualnymi. Nasze  początki i decyzja o połączeniu się to ponad 10 lat wspólnej owocnej współpracy. Chcemy dzielić się naszym doświadczeniem i stąd pomysł, aby dać szansę in

Twórcza narzędziownia

Najbardziej twórczą ze wszystkich prac jest praca nad sobą, która pozwala odnajdywać urok młodości. Jan Paweł II TWÓRCZA NARZĘDZIOWNIA W RAMACH SZKOŁY TRENERÓW W OPS To już kolejne inspirujące zajęcia w ramach Naszej Szkoły Trenerskiej. Tym razem nasze uczestniczki wzbogacały swój warsztat pracy o narzędzia z elementami twórczego wyrazu. Zajęcia miały na celu pokazanie ciekawych metod pracy z klientem indywidualnym i z grupą.  Intensywne dwa dni tworzenia, pokazały jak ciekawa może być praca i jakie korzyści płyną z wprowadzania narzędzi twórczego wyrazu dla naszych klientów.  Jesteśmy pod wrażeniem  dużego zaangażowania naszych adeptek w proponowane ćwiczenia z elementami rysunku, form przestrzennych, filmu itd. To tylko utwierdza nas w przekonaniu, że urozmaicanie warsztatu pracy pracowników socjalnych przyniesie korzyści nie tylko dla klientów, ale dla samych pracowników. Jak mówiły same uczestniczki koniec z monotonią w OPS ;-) TEST RYSUNKU TEST RYSU